catoMaior catoMaior
540
BLOG

Afera hazardowa. Geneza i upadek prowokacji

catoMaior catoMaior Rozmaitości Obserwuj notkę 7

 Mam raczej średnią satysfakcję, że na moim stanęło. Ja wiedziałem, że tak będzie:

 
Wielkie zdziwienie decyzją prokuratury  wyraził znany polityk jednej z koalicyjnych  partyj.
Za kogo "robi" w PSL poseł Kłopotek, to wszyscy od dawna widzą,  choć jak widać,  nie wszyscy wiedzą.
 
Tzw. "afera hazardowa" została wywołana  na zamówienie PiS, aby przykryć dwa bardzo nieprzyjemne fakty:  sukces rządu w negocjacjach z Eureko w sprawie PZU i opublikowanie przez Ludwika Dorna satyry politycznej na braci Kaczyńskich pt."Rozrachunki i wyzwania" .
 
Mariusz Kamiński zachował się kompromitująco   nieprofesjonalnie upowszechniając wiedzę o aferze, która tak naprawdę dopiero miała szansę się rozwinąć.
 
Pisowska propaganda triumfowała na całej linii. Poważny dziennik Rzeczpospolita, która odegrała, nie po raz pierwszy, rolę ŁRzeczpospolitej, sterroryzowała wszystkie bez wyjątku media. Przygwożdżeni stenogramami z tzw. przecieku i poważni dziennikarze, i zmenelałe mediomatostwo musiało mówić jednym głosem.
 
Niechlubną rolę odegrał też były prezydent,   ś.p.  Lech Kaczyński, zwołując,   bez żadnych ku temu konstytucyjnych uprawnień, naradę w tej sprawie, a kiedy Tusk wreszcie Kamińskiego postanowił odwołać,   zwlekał z przekazaniem, mimo prawnego obowiązku, by uczynić to NIEZWŁOCZNIE, opinii w tej sprawie.
 
Ja wiedziałem,  że tak będzie, że zakończy się oczywistą klęską partii politycznej Prawo i Sprawiedliwość,  która nie   odmówi sobie okazji do dalszej kompromitacji: odwracania kota ogonem, dezawuowania prokuratury.
 
Na uwagę, że niektórzy politycy PO mówią, iż tzw. afera hazardowa była w rzeczywistości aferą byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i "zasadzką" na premiera Donalda Tuska, Jarosław Kaczyński natychmiast strzela sobie w kolano przeświadczony, że i tym razem znajdzie poklask u swojego ciemnego ludu: "To jest tak, że kiedy w naszej koalicji była afera, zresztą też w gruncie rzeczy w wielkiej mierze umorzona przez prokuraturę, to doprowadziło (to) do dymisji rządu, do wyborów. Natomiast, kiedy tu była afera, to wyrzucono funkcjonariusza, który ją wykrył". Szef PiS ocenił, że "to chyba pokazuje różnicę jakościową" między PO i PiS.
 
Kolejny, niepodważalny triumf  Donalda Tuska.  Dowiódł,  że z afery Rywina wyciągnął właściwe wnioski. Wszystkie manewry Pisu okazały się żałosne, a najbardziej żałosna ze wszystkich i wszystkiego okazała się Beata Kempa, która podczas pamiętnego 13-godzinnego przesłuchania premiera, prowadzonego według najlepszych wzorców enkawudzistowskich, kiedy nie była w stanie przyłapać go na najdrobniejszej nawet nieścisłości, usiłowała mu wmówić, że posłużył się określeniem „poufna notatka” mówiąc o jednym z dokumentów autorstwa wiceministra finansów Jacka Kapicy.
 
Całe przesłuchanie i sporny fragment:
godz. 11:24 - Czy Tusk mówił, że notatka Kapicy była poufna? O to wybuchła sprzeczka między Kempą i Tuskiem. Kempa twierdzi, że Tusk powiedział, że notatka była poufna. On zaprzecza. - Ja głucha nie jestem. Staram się bardzo dokładnie słuchać premiera - mówi wzburzona Kempa. Tusk zażądał odsłuchania swoich zeznań. - Pani poseł brnie w tezie, która jest nieprawdziwa. Mam prośbę, bo pani poseł kwestionuje moją wiarygodność w sposób niedopuszczalny. Czy jest możliwe puszczenie tego fragmentu? - mówi Tusk. Sekuła się zgadza i ogłasza 15-minutową przerwę. "Ona nie była poufna" - tak dokładnie powiedział świadek.
 
godz.11:33 - Prawdopodobnie Kempa źle usłyszała słowa Tuska.
 
         Nie pamiętam, czyje to słowa, ale że są niezwykle trafne, przytoczę   je: Beacie Kempie kazano przywdziać maskę złej Baby Jagi i tak już jej  zostało. Od teraz będzie służyć do straszenia niegrzecznych dzieci.
 
 
   A moglo być tak milusio:
 
 
catoMaior
O mnie catoMaior

zwietrzały entuzjasta, pełen niewiarygodnych paradoksów, o poglądach socjalliberalnych, których jestem gotów bronić i z których jestem dumny. Altruista. Ateista.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości