I. WINA TUSKA
Klęska Donalda Tuska zostala zapoczątkowana błyskotliwym zwycięstwem w tzw. aferze hazardowej. Jego szczęściem, być może przez kogoś z otoczenia wspomaganym, było to, że afera została ujawniona przedwcześnie. Początkowo zachował się jak prawdziwy przywódca. Usunął z rządu wszystkich, na których mógł paść cień podejrzenia, no – prawie wszystkich, albowiem nie wiedzieć czemu oszczędził kogoś, kto był odpowiedzialny za prawne regulacje rynku hazardowego - szefa służby celnej Jacka Kapicę. Mało tego, awansował go i nie rozliczył za opieszałość procesu przygotowawczego do legislacji. Jakoś pozaa mną nikt na to uwagi nie zwrócił.
Więc Tusk wyszedł z tego w glorii pogromcy hazardu, wymuszając przyjęcie regulacji, które zamiast powszechnego uznania, przyniosły mu niespodziewany wzmocnienie frontu nienawiści ze strony ogromnej rzeszy ludzi aktywnych w naturalnym elektoracie PO, ale wykazujących pociąg do przeróżnych form hazardu.
W podobny nieudolny sposób zostały rozegrane sprawy dopalaczy i stadionowego bandytyzmu, rozszerzając front antytuskowej nienawiści zamiast kręgu poparcia.
Rzeczywistym końcem kariery Donalda Tuska jako przywódcy Polaków była katastrofa smoleńska. Prawdopodobnie ten syn narodu kaszubskiego i wnuk dziadka z Wehrmachtu nosił w sobie jakieś poczucie winy rozkodowane przez agentów opryczniny, które podsycało w nim lęki po doznanej w wyborach z 2005 roku porażce z Lechem Kaczyńskim
Po sposobie reagowania na kampanię opluwania, oszczerstw, pomówień i hańbiących potwarzy wnoszę, że było coś na rzeczy w całej negatywnej kooperacji z Kancelarią Prezydenta odpowiedzialną za przygotowanie i zorganizowania wyprawy, której celem, co dla nikogo, kto miał przed oczami kalendarz i polityczny i historyczny – nie mogło stanowić wątpliwości – zanegowanie polityki wyciągniętej ręki do Putina na Westerplatte i w Katyniu i zainaugurowanie wyborczej kampanii prezydenckiej w kraju.
Szok spowodowany katastrofą doprowadził Tuska, a zwłaszcza Sikorskiego, do niewybaczalnego błędu jakim był brak protokołu międzyrządowego o przyjęciu zasad badania przyczyn, przebiegu i skutków wypadku lotniczego. Można było też zainicjować wydanie autorytatywnej opinii przez gremium składające się z autorytetów prawniczych i technicznych, czy była możliwość oparcia się na innych procedurach niż konwencja chicagowska, a jeśli chodzi o ustalanie odpowiedzialności – na jakichś wspólnych procedurach polsko-rosyjskich.
Te wszystkie błędy zostały w sposób niezwykle perfidny i zadziwiająco zgodny wykorzystane przez wrogów Rzeczpospolitej – Federację Rosyjską z jednej strony i wewnętrzną siłę polityczną udającą opozycję – z drugiej.(cdn).