Radek raz wyśpiewał,
co wszyscy wiedzieli.
Że car się rozgniewa
w strachu oniemieli.
Zakrzyknęli więc chórem zgodnym:
on dla nas dawno stał się niewygodny!
Od prawdy nie stroni, matołem pomiata,
watahy chciał wyrżnąć – to dusza rogata.
Yankesa obraził,
sołtysem chciał zostać,
ciągnął jak smok nargila.
Antka kazał chłostać.
Charakter ma kruchy jak mimoza
Zabierzmy mu wszystkie precjoza
co w piwnicach swego zamczyska
ma, załamie się biedaczysko.
A marszałkiem zamiast niego
obwołajmy Franka Szwajcarskiego!
A następna ballada będzie o tym (albo jej nie będzie) jak Bracia Kaczyńscy wraz z bliższą i dalszą familią (prawo może być wasze ale sprawiedliwość musi być nasza) oraz Leszkiem Millerem i jego drużyną postanowili oddać Franciszkowi Szwajcarskiemu całe zloto Lechistanu. Trudność albowiem nie w tym jak to wymyślić, bo już zostało wymyślone, ale jak opowiedziedzieć.